Biuro nieruchomości Toruń. Agencja nieruchomości Toruń. Marketing nieruchomości

Realne działania Polaków w celu uzyskania mieszkania w okresie Polski Ludowej. Patologie związane z dystrybucją mieszkań okresie PRL.

Udostępnij

Uwaga: Niniejszy wpis jest fragmentem jednej z prac naukowych, którą napisałem na temat polityki mieszkaniowej. Artykuł może zostać użyty jako naukowe źródło do prac licencjackich lub magisterskich. Na samym dole wpisu znajduje się lista przypisów i wykorzystanych źródeł.

Realne działania Polaków w celu uzyskania mieszkania w okresie Polski Ludowej. Patologie związane z dystrybucją mieszkań okresie PRL.

Przedstawiony w niniejszej pracy zarys oficjalnej drogi do uzyskania mieszkania w Polsce Ludowej jest obrazem zniekształconym. Zarys ten bowiem nie uwzględnia rzeczywistych praktyk obywateli, dzięki którym w posiadanie mieszkania można było wejść znacznie szybciej, niż drogą oficjalną. Jak łatwo się domyśleć, część z tych działań miała charakter co najmniej zakulisowy lub po prostu nielegalny. W zasadzie niemal we wszystkich opracowaniach dotyczących polityki mieszkaniowej Polski Ludowej znajdujemy wzmianki o nieprawidłowościach w rozdziale mieszkań. Poniżej zostaną zatem przedstawione realne działania obywateli w drodze do otrzymania własnych czterech kątów. Uwzględniając cel niniejszej pracy, opisanie tych masowych praktyk jest bardzo istotne – działania te wpiszą się na stałe do kanonu PRL-owskich metod zaspokajania potrzeb mieszkaniowych przez obywateli. Jak zostanie udowodnione w dalszych rozdziałach, sposoby te będą adaptowane również do społeczeństwa polskiego po 1989 roku.

Patologie związane z dystrybucją mieszkań okresie PRL.

Wspomniane patologie dotyczyły zarówno indywidualnych postaw obywateli, ale też działań całych organizacji. Przeprowadzane kontrole przez m.in. Najwyższą Izbę Kontroli stwierdzały drastyczne naruszenia procedur przydziałowych popełnianych np. przez Rady Narodowe. Spośród wielu uchybień można wymienić chociażby: brak jawności procedur przydzielania mieszkań, dochodzące nawet do 33% rezerwowanie i przekazywanie mieszkań na nieustalone cele, wydawanie mieszkań z całkowitym pominięciem procedur (m.in. poprzez listy przekazywane przez zastępcę przewodniczącego Prezydium Powiatowych Rad Narodowych kierownikom budowy z decyzją o wydaniu mieszkań). Niejednokrotnie także dochodziło do przypadków tajemniczych „zamian” przydzielonych lokali na większe, nawet o powierzchnię jednego pomieszczenia. Często też przyznawano mieszkania bez publicznej wiadomości osobom spoza list Rad Narodowych (z pominięciem osób na listy wpisanych i oczekujących na mieszkania z powodu np. katastrofalnego stanu budynku obecnie zamieszkiwanego). 1

Standardową praktyką obywateli było zawyżanie we wnioskach o przydział liczby członków rodziny w celu uzyskania większego mieszkania. Kontrole zamieszkiwanych lokali odbywały się nadzwyczaj rzadko, a przeprowadzano je w sposób niedokładny. Paradoksalnie, nawet w przypadku złapania „na gorącym uczynku” oszukujących, postępowania nie były przeprowadzane. W razie kontroli osoby takie tłumaczyły się z reguły zmianą relacji rodzinnych.

Częstą praktyką było także sztuczne domeldowywanie lokatorów w mieszkaniach o najgorszym stanie technicznym – oczywistym było, że takie, „wielopokoleniowe gospodarstwa” miały pierwszeństwo w przydziale mieszkania. 2

Nagminne też były przypadki, w których mieszkania były przydzielane w tajemniczych okolicznościach osobom, które np. nie kwalifikowały się do w kryterium dochodowego, nie złożyły odpowiednich wniosków, a nawet nieobecnym na listach oczekujących. W spółdzielniach natomiast dochodziło do przypadków „preferowania” nowych członków, zamiast tych oczekujących niejednokrotnie przez okres kilku lat, mieszkających w warunkach urągających ludzkiej egzystencji. Wielokrotnie mieszkania wysokometrażowe „załatwiały” sobie osoby o wysokiej pozycji społecznej – lekarze, weterynarze, ale przede wszystkim urzędnicy instytucji odpowiedzialnych za dysponowanie zasobem mieszkaniowym.3

Świadomość wskazanych procederów była powszechna i powodowała oburzenie wielu obywateli. Emanacją niezadowolenia społecznego był fala donosów. Rewelacyjnym materiałem źródłowym do analizy tych zjawisk jest korespondencja nadsyłana do Biura Skarg i Zażaleń przy Radzie Ministrów w Warszawie, a także donosy na władze spółdzielni, czy osoby które otrzymywały mieszkanie szybciej, niż sami zainteresowani.

Najbardziej fascynujący w analizie tychże dokumentów jest fakt, że skarżący się obywatele znali sytuację rodzin „konkurencyjnych” w walce o spółdzielcze mieszkanie niemal tak samo, jak własną. W skargach dotyczących sytuacji, w której obca rodzina dostała mieszkanie szybciej niż nadawcy listu, skarżący niejednokrotnie byli w stanie z niemal detektywistyczną precyzją opisać sytuację mieszkaniową wspomnianych „konkurentów”. Szczegóły te dotyczyły nie tylko dokładnej znajomości stażu członkowstwa w spółdzielni czy majątku tychże osób (np. innych mieszkań czy domów, które pozwalały na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych bez pomocy spółdzielni), ale nawet dotyczyły przekroczenia metrażu otrzymanego mieszkania.

Skargi dotyczyły też „ginących” w niewyjaśnionych okolicznościach listów do spółdzielni z prośbą o interwencję, a także nadużyć ze strony spółdzielni. 4Powyższe materiały stanowić mogą także świetną podstawę do dyskusji na temat kapitału społecznego Polaków, którego jak wiadomo, jednym ze wskaźników jest poziom zaufania społecznego – zarówno do innych obywateli, jak i instytucji państwowych czy organizacji pozarządowych. Rozważania te zostaną rozwinięte w dalszej części pracy.

Nadużyć było więcej. Dochodziło do nieuczciwego pobierania opłat lub zwalniania z nich, przyjmowania na poczet członków spółdzielni osób bez stażu kandydackiego lub bez wymaganego wkładu finansowego. Przydzielano także mieszkania z pominięciem kolejki dla znajomych władz spółdzielni i komisji mieszkaniowych. W arbitralny sposób dysponowano zasobami mieszkań przeznaczonych do „wyjątkowych zadań”, które w teorii miały służyć najbardziej potrzebującym – wywłaszczonym z domów, mieszkających w budynkach grożących zawaleniem, ciężko chorych itd. Szybko jednak okazało się, że mieszkania te są przeznaczane niezgodnie z założonymi celami, głównie dla osób, które posiadały już odpowiednie warunki mieszkaniowe.

Ludzie omijali także normy metrażowe przewidziane na ilość osób mających w mieszkaniu faktycznie przebywać. Deklarowano dokwaterowanie członków rodziny, gosposi itd. Paradoksalnie, mimo niejednokrotnie „złapania na gorącym uczynku”, nie było w zasadzie jakichkolwiek sankcji ani procedur ograniczających takie działanie. Na specjalne względy mogli liczyć członkowie aparatu państwowego i ich rodziny, a także lekarze czy naukowcy. Dotyczy to także pracowników spółdzielni i firm, które mieszkania budowały. Firmy te „dogadywały” się ze spółdzielnią na przekazanie nawet połowy mieszkań ponadplanowo wybudowanych w danym roku, oczywiście z pogwałceniem wszelkich procedur i kolejek. 5

Ważny w tym kontekście jest także: stronniczy udział władz partii i władz terenowych, polegający na przydzielaniu mieszkań poza kolejkami w zasadzie w arbitralny sposób (odpowiednio to oczywiście uzasadniając, najczęściej zasługami na rzecz kraju, czy specyficznymi umiejętnościami czy wykształceniem). To samo dotyczyło masowego wpłacania środków przez zakłady pracy dla pracowników, poza obowiązującą (przynajmniej teoretycznie) listą. Jerzy Zapart pisze, że szczytem patologii okazał się rok 1980, w którym tylko 39,2% mieszkań otrzymali członkowie spółdzielni umiejscowieni na ogólnodostępnych listach. Prawie 20% przypadło ludziom dzięki interwencji terenowych organów administracji (poza kolejką), a aż 32,2% przypadło (również poza kolejką) osobom dzięki działaniu zakładu pracy. Poza rokiem 1980, średnio liczba mieszkań rozdystrybuowanych poza obowiązującą kolejką oscylowała w graniach 20%. 6

Przydziały mieszkaniowe otrzymywały osoby spełniające określone, preferowane przez władzę kryteria. Potwierdzają to jednoznacznie badania społeczne. Nawet bowiem pod koniec PRL-u poziom deprywacji mieszkaniowej gospodarstwa domowego malał wraz z zajmowanym szczeblem w komunistycznej drabinie społecznej. To samo dotyczy porównania osób będących członkami PZPR, a osobami niezrzeszonymi. Jak nietrudno się domyślić, osoby partyjne miały zdecydowanie mniejsze problemy w tej materii.7System premiowania zaangażowania partyjnego był zatem kolejnym elementem ograniczania jakiegokolwiek społecznego oporu, czy krytycznego myślenia, bowiem tak ważny element życia jak własne mieszkanie był uzależniony od odgórnej opinii pracodawcy, czy ośrodków władzy. Co znamienne, można wysnuć tezę, że przez kilka pokoleń odnotowujemy proces kształtowania postaw skrajnego, interesownego konformizmu.

Warto też wspomnieć, że opisywana rzeczywistość społeczna miała swoje odbicie w protestach społecznych, w ramach których obywatele demonstrowali swoje postulaty. Główne z nich dotyczyły nowych kryteriów przydziału mieszkań. Spowodowane było to powszechnym przekonaniem (jak opisano wcześniej, uzasadnionym), że pierwszeństwo w kolejce po mieszkania zawsze miały uprzywilejowane grupy zawodowe. Również stanowisko kościoła w tej kwestii było jednoznaczne, bowiem duchowni częstokroć nawiązywali do nierównomiernego dystrybuowania mieszkań w różnych klasach społecznych. Żądano przede wszystkim zniesienia przywilejów milicji i osób partyjnych. Protestowano także wobec czasu oczekiwania, który niejednokrotnie (mimo dokonanej wpłaty) wynosił nawet kilkanaście lat. Sprzeciw ludności budziły także miesięczne czynsze uiszczane do spółdzielni na poczet bieżącej eksploatacji nieruchomości.8

Bardzo ciekawe wydają się też poglądy Polskiego Porozumienia Niepodległościowego, które mimo, że polityką mieszkaniową zajmowało się epizodycznie, zwróciło uwagę na istotną kwestię sytuacji mieszkaniowej Polski Ludowej. W dokumentach tejże instytucji można znaleźć komentarze opisujące powszechną tolerancję dla nielegalnych praktyk budowlanych osób prywatnych budujących najczęściej domy dla własnych potrzeb. Począwszy od zakupu we własnym zakresie materiałów budowlanych (pochodzących głównie z kradzieży – legalne źródła były reglamentowane przez państwo), poprzez dawanie łapówek za pozwolenia na budowę (w innym przypadku należałoby poczekać co najmniej kilka lat), na zatrudnianiu „na czarno” kończąc. Co ciekawe, ten rodzaj tolerancji dla łamania prawa stanowił zielone światło dla wszelkiej maści oszustów, którzy wykorzystywali te warunki społeczne do zdecydowanie szerszych celów, niż zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych. 9

Podsumowanie

Powyższy rozdział miał za zadanie wykazać ogrom patologii w „drodze do mieszkania” występujących w Polsce Ludowej. Jak wykazano, do nadużyć, uchybień i mówiąc dosadnie – oszustw dochodziło na porządku dziennym w zasadzie we wszystkich latach PRL-u. Najbardziej zadziwiający jest jednak fakt nie samego występowania patologii. Najdziwniejsze w całym procederze było ogólne przyzwolenie na działanie niezgodne z prawem, lawirowanie i oszukiwanie. Między innymi dlatego właśnie, gospodarka mieszkaniowa w czasach PRL była tak nierentowna.

Przypisy:

1 Jarosz, Dariusz. 2010. Mieszkanie się należy…Studium z peerelowskich praktyk społecznych. Warszawa: Oficyna Wydawnicza Aspra-JR, s.228-229.

2 Tamże, s. 229-230.
3 Tamże, s. 230-232.
4 Tamże, s. 239.
5 Tamże, 239-244.
6 Zapart, Jerzy. 1999. Polityka mieszkaniowa w Polsce. Zarys przemian. Wrocław: Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej im. Oskara Langego, s. 33.

7 Jarosz, Dariusz. 2010. Mieszkanie się należy…Studium z peerelowskich praktyk społecznych. Warszawa: Oficyna Wydawnicza Aspra-JR, s.118.

8 Tamże, s. 143-146.

9 Tamże, s. 147.

Paweł Doliński

Paweł Doliński

Ekspert w branży nieruchomości i marketingu. Licencjonowany pośrednik i zarządca nieruchomości, były dyrektor ds. marketingu w jednej z największych firm deweloperskich w Polsce. Autor setek artykułów eksperckich. Prowadzi marketing biurom nieruchomości i deweloperom na terenie całego kraju. Pomaga klientom indywidualnym i inwestorom w poszukiwaniu lub sprzedaży nieruchomości.

Potrzebujesz podobnych artykułów?

Skontaktuj się, a przygotuję dla Ciebie eksperckie treści